Posted by : Anilina 17.03.2014


Tak, kochani, w życiu każdego z nas zdarzają się czasem upadki, ale to, jak ja upadam, jest po prostu mistrzostwem świata. Jeszcze kilka miesięcy temu myślałam, że tragedią było zbicie rurki z gwintem do NMR. 
Och, jak bardzo się myliłam. Przekonałam się niedawno, że niezdarność Studętki może być jeszcze bardziej destrukcyjna, i że cierpliwość Szefuńcia ma swoje granice (a jednak...).



DEWAR. ZA 5 STÓW. Myślałam, że serce mi stanie jak usłyszałam ten huk. Upadł z mniej niż pół metra, po napełnieniu ciekłym azotem. I masz, roztrzaskało się w nim szkło, na szczęście poleciało pod stół. Na nieszczęście tak bardzo zdenerwowałam Szefuńcia, że był na mnie zły dobre 2 godziny (ale pewnie się zorientował, że bardzo mocno przeżywam, jak jest na mnie zły). 
A tak się starałam, żeby nie musiał się na mnie denerwować. Cóż, ostatnio byłam zbyt pewna swoich umiejętności, to dostałam lekcję pokory. 

Ale, na Hipopotamusa, czemu taką drastyczną lekcję?!

Do tej pory mi głupio, jak wchodzę do labu. Na szczęście pan Smok miał gdzieś w zanadrzu dodatkowy dewar, więc póki nie przyjdzie nasze zamówienie, będziemy mogli pracować bez większych problemów.


...


PRZEPRASZAAAAM! D:

{ 1 komentarze... przeczytaj albo sam dodaj komentarz }

  1. Matko, u mnie są tylko takie z rączką i widzę, że chwała panu, bo taki bez też pewnie by mi się w końcu wyślizgnął z rąk! Tak czy tak, niestety się zdarza, ale rozumiem zawał i chęć ucieczki bez powrotu jak się człowiekowi tak głupio robi

    OdpowiedzUsuń

OBSERWUJĄ HIPCIA

- Copyright © LAB PIWNICA - Blogger Templates - Powered by Blogger - Designed by Johanes Djogan -