Czołem moje Hipolity!


Dzisiaj będzie historia o determinacji, pokonywaniu ograniczeń i WIELKIEJ IMPROWIZACJI. Co prawda wynikała ona tylko i wyłącznie z bycia nadwrażliwym na pewne zjawiska, ale wynik tego był... no, sami się przekonacie. Żeby uchwycić absurdalność tej sytuacji zrobiłam filmik, który wmontowałam w drugą część tej historii.

Jedyne, co musicie wiedzieć na ten moment, to:

- Glovebox (komora rękawicowa) jest użytecznym narzędziem do pracy w atmosferze gazów niereaktywnych (argon, azot), czyli dla mojej pracy jest to niemałe ułatwienie: wkładam łapska w rękawice i mogę działać jakbym pracowała na powietrzu, bez kręcenia kurkami na linii Schlenka, miodzio!

- Glovebox przeze mnie okupowany znajduje się w miejscu, z którego przenieśliśmy laboratorium, dlatego nie mam tam prawie nic oprócz najpotrzebniejszego szkła.

- O taki glovebox się dba regularnie, i takie jest teraz moje zadanie jako jego jedynego (na ten moment) użytkownika. Szefo mi czasami pomaga, bo do pewnych rzeczy potrzebuję drugiej pary rąk (do tego silniejszych ode mnie).

- Ostatnio musieliśmy zrobić regenerację reaktora (który pozbywa się resztek tlenu i wody z argonu wpływającego do komory). Podczas regeneracji używa się mieszanki ok. 5% wodoru w argonie. Produktem takiej regeneracji jest woda, którą trzeba zebrać do jakiegoś pojemnika. Glovebox, z którego korzystam, nigdy nie miał problemów z tlenem czy wodą, więc nie przypominam sobie, żeby reaktor przeszedł taką operację w ciągu ostatnich lat. Ostatnio jednak zaczął widocznie tracić swoje właściwości, stąd decyzja o regeneracji.


Wyposażeni w taką wiedzę, możemy wskoczyć na pokład:


Najpierw lista obecności i parę rzeczy do wykonania:


Wąż ma prowadzić wodę do odbieralnika, po odbieralniku odprowadza tylko gaz z mieszanki regeneracyjnej (który może mieć jakieś resztki wodoru, stąd go odprowadzamy pod wyciąg). Takie tam technikalia.

Tak to się kończy, jak kilka lat się nie robiło regeneracji - wody było więcej niż oboje w życiu widzieliśmy przy tej procedurze...

A teraz zapraszamy na krótki film Piwnitz Productions, scenariusz i reżyseria: Życie, występują: dwa gamonie. Jak nasi bohaterowie poradzą sobie z trudnościami?




Do następnego!
A.

Kiedy musisz improwizować w laboratorium

Przez: Anilina
16.08.2020
1 Komentarz

Witajcie Hipolity!


Po miesiącach obostrzeń i (brrrr) dydaktyce wróciłam do laboratorium. Oczywiście z powodu tego, że nasz skład osobowy w laboratorium jest tragicznie mały (ja, Szefo i jedno Studencie), a także dlatego, że obostrzenia nakładają na nas max 2 osoby w naszym mikrolaboratorium, praca idzie jak po grudzie. Że nie wspomnę o tym, że są wakacje i większość osób, od których zależą poszczególne analizy moich związków, jest na urlopie... Cóż, sami wiecie, że zrobiło się dość ciężko.

Jak powrót do labu wyglądał w moim przypadku? Trochę ogarniania było, bo człowiek nie spodziewał się takiego obrotu spraw i jak zostawiłam laboratorium, tak je zastałam. No, może minus zapaszki.

Ale jak się okazuje, w pewnym sensie to nie chemia jest mistrzem smrodzików.


Jak to było? "Life finds a way"?
Dobrze, że nie wpuścili mnie na uczelnię parę miesięcy później, pewnie powstałaby tam w kubku cywilizacja i próbowała się ze mną porozumieć...


W trakcie ostatniego miesiąca miałam już parę fajnych sytuacji na Piwnicę (pomimo tego, że Studencia są na wakacjach i nie mogą mi zapewnić nieskończonej studni inspiracji), więc STAY TUNED!

Do następnego!
A.

Krótka historyjka o Śmierdzi

Przez: Anilina
9.08.2020
0 Komentarzy
Piwnica Prodakszyns prezentuje efekt głupawki, bo ile można.



Ech.

#chcemdolabu

Przez: Anilina
17.05.2020
0 Komentarzy
Witajcie moje Hipolity!

Dawno nie było komiksu (pomimo tego, że na fb dzieje się więcej, nawet ostatnio spróbowałam sił w streamingu z rysowaniem piwnicznych różności), bo ostatni miesiąc z hakiem był tragiczny jeśli chodzi o śmieszkogenne sytuacje. Uczelnie mają ograniczoną pracę do 15 maja, nie odbywają się zajęcia dydaktyczne, dostęp do labów został ograniczony do minimum.

Tymczasem dydaktykę robić TRZEBA, na to się nic nie poradzi. Rozwiązanie? Różnorodne platformy do e-nauczania, jakieś szmery-bajery z interaktywnymi napisami, cuda. Chciałoby się rzec - no to pięknie, przecież wiesz, co jest na zajęciach, konspekty pisałaś w zeszłym roku, wystarczy się tylko zalogować na platformę o określonej porze, walnąć jakąś mówkę i tyle.
Tymczasem okazało się, że przygotowanie do takich zajęć zajmuje mi więcej czasu niż zakładałam, bo musimy robić jakieś materiały dodatkowe dla studentów. Nici z przebiegłego planu "masz z zeszłego roku" :P

Oczywiście e-nauczanie jest bardzo specyficzne, pewnie już o tym wiecie. Jednym z jego nieocenionych plusów jest to, że jak nie mam kamerki, to mogę podejść do tego na luzie, więc nierzadkim widokiem jestem ja w piżamie, przed komputerem, z konspektem w łapsku.
Dodajmy do tego zwiększoną potrzebę tankowania kawy, bo...

 Potem oczywiście okazuje się, że wystarczyło spojrzeć w konspekt. Ech, mój mózg się powoli wypala od siedzenia w domu od przeszło miesiąca.


Podejrzewam tylko, że nie tylko ja, ale też moi studenci mają ten sam problem i nie odzywają się częściej niż zazwyczaj.
ALBO PROBLEM LEŻY GDZIE INDZIEJ.


Trzymajcie się zdrowo i do następnego!
A.

Koronauczanie

Przez: Anilina
19.04.2020
0 Komentarzy

OBSERWUJĄ HIPCIA

- Copyright © LAB PIWNICA - Blogger Templates - Powered by Blogger - Designed by Johanes Djogan -