Witajcie Hipolity!
Po miesiącach obostrzeń i (brrrr) dydaktyce wróciłam do laboratorium. Oczywiście z powodu tego, że nasz skład osobowy w laboratorium jest tragicznie mały (ja, Szefo i jedno Studencie), a także dlatego, że obostrzenia nakładają na nas max 2 osoby w naszym mikrolaboratorium, praca idzie jak po grudzie. Że nie wspomnę o tym, że są wakacje i większość osób, od których zależą poszczególne analizy moich związków, jest na urlopie... Cóż, sami wiecie, że zrobiło się dość ciężko.
Jak powrót do labu wyglądał w moim przypadku? Trochę ogarniania było, bo człowiek nie spodziewał się takiego obrotu spraw i jak zostawiłam laboratorium, tak je zastałam. No, może minus zapaszki.
Ale jak się okazuje, w pewnym sensie to nie chemia jest mistrzem smrodzików.