Jako, że Studęte jest już Doktorante to mniej więcej już wie, co chce (lub nie chce) robić w swojej naukowej karierze.
Problem w tym, że Studęte jest albo zbyt ambitne, albo bezdennie głupie, bo zdecydowało się nauczyć krystalografii i zostać, choćby połowicznie, krystalografem. Wiąże się to z niesamowitą ilością wiedzy do powtórzenia, ponieważ w latach studenckich nie bardzo umiała tę krystalografię ogarnąć (albo nikt nie zakorzenił w niej chęci do ogarnięcia jej na przyzwoitym poziomie). Także miej borze ciemny w opiece cały zakład, bo to będzie masakra.
Niemniej, od jakiegoś czasu walczymy ze zmierzeniem kryształów pewnego związku, które niefortunnie rozwalają się w trakcie pomiaru (chlip, chlip) i nie da się ich zmierzyć bez przystawki niskotemperaturowej (czyli po prostu bez zapewnienia niskiej temperatury pomiaru). Przy okazji obserwuję i powoli się uczę jak się wsadza kryształy na uchwyt goniostatu, jak się obsługuje aparat i jego oprogramowanie. Jak ktoś chce zobaczyć fajne zdjęcia dyfraktometru i jak mniej więcej wygląda w akcji to znalazłam coś spoko tutaj.
Wielu rzeczy jeszcze nie wiem, i wiele muszę się nauczyć. Nie ukrywam, że żargonu krystalograficznego nie znam w ogóle (każda chemia ma swój żargon, zresztą jak każda dziedzina), ale tego, co dzisiaj zobaczyłam, nie spodziewałam się w ogóle.
Próbując zdjąć poprzedni kryształ z igły na uchwycie goniostatu, doktor P. stwierdził, że mu wyszła igła i trzeba założyć nową.
Końcówka mnie zniszczyła XD Bo widzę :3
OdpowiedzUsuńNo i gratki powrotu tutaj ;)