Posted by : Anilina
5.01.2018
Dzisiaj z racji tego, że Nowy Rok i te sprawy, zrobię sobie throwback do czasów, kiedy to jeszcze Studęciem byłam, a nasz lab był rzeczywiście w piwnicy. A dlatego, że na ten moment śniegu i mrozu nam zima poskąpiła (ja nie narzekam, to stwierdzenie faktu), to historia lodowa i mroźna.
Pewnego dnia okazało się, że w zamrażalniku zrobiło się takie lodowisko i śniegowisko, że w końcu trzeba było coś z tym zrobić. Doszło do tego, że Szefuńcio miał rozmrażać korzystając z suszarki...
Z tego co pamiętam, to Szefo doprecyzował, że wraca za jakieś 15-20 minut.
Co prawda nie pamiętam dokładnie, gdzie się Szefuńcio podziewał cały ten czas, niemniej tak z Szefem jest zawsze. Nie daj Borze Ciemny spotka kogoś na obiedzie - wtedy wiesz, że nie wróci szybko!
Fajne jest to, że przynajmniej jak jesteśmy w naszym obecnym miejscu, nie przypominam sobie, żeby potrzeba było rozmrażać zamrażalnik. A mamy całe dwa (bogactwo...).
~*~
Jak Wam minęły Święta i Nowy Rok? Mi udało się nie już chorować na wyjazd z rodzinką na Wigilię, ale okazało się, że siostra jest chora. Bidulka musiała się męczyć całe Święta z katarem i wszystkim innym, i chcąc nie chcąc zaraziła mnie, a ja po Świętach umierałam, próbując się wykurować na Sylwestra. Nie znoszę takiej zimy, nie znoszę tej pogody, grrau!
BTW dostałam na Święta od siostry zestaw z piaskiem kinetycznym! Mam 1.5 kilo piachu, pół już zaniosłam do biura i zrobię ogródek zen w kartonie, jakby trzeba było odreagować :P
Do następnego!